sobota, 31 stycznia 2015

Konkurs - wygraj zestaw kosmetykow ze zdjecia!

Hej kochane! Dziś przy okazji sobotnich porządków postanowiłam posegregować swoje kosmetyczne zbiory i znalazło się kilka produktów, których nie będę używała. Mam na myśli  kosmetyki z powyższego zdjęcia, są one nieużywane i chętnie podzielę się nimi z którąś z Was.:) Mowa o: pudrze matującym Kobo w odcieniu 302 Natural Beige, tuszu do rzęs Rimmel, lakierze do paznokci Joko, nawilżającym starterze pod makijaż od AA, oraz bazie pod podkład od Kobo. 

Jak się zgłaszać?
  1. Zwycięzca wybierany jest losowo. Zgłaszać można się pod tym postem.
  2. Aby wziąć udział w rozdaniu trzeba obserwować mojego bloga i dodać komentarz (pod tym postem), w którym zawarty będzie adres e-mail na który będę mogła napisać do zwycięzcy. Każdy uczestnik otrzymuje jeden los. 
  3. Można dodać baner rozdania w pasku bocznym swojego bloga +1 los. Dodatkowo jeśli wylosowana zostanie osoba, która dodała baner, otrzyma ode mnie kosmetyczny prezent - niespodziankę:).
  4. Nagrody wysyłam na terenie Polski.
  5. Jeśli nie masz bloga - konkurs odbywać się będzie również na fanpage na facebooku, KLIK. Wiem, że wiele moich czytelniczek ma problem ze zgłaszaniem się tutaj i facebook jest dla nich prostszy w obsłudze. :) 
Wzór zgłoszenia:
1. Obserwuję jako:
2. Adres e-mail:
3. Baner: tak/nie (adres bloga)

czwartek, 29 stycznia 2015

Bania Agafii - Olej do wlosow stumulujacy wzrost, czyli zapuszczam czupryne!

Hej kochani! Dziś będzie ciekawie (tak przynajmniej myślę), bo napiszę co nieco o produkcie którego używam od równych dwóch miesięcy i to już najwyższa pora, by pochwalić się swoimi spostrzeżeniami. Mowa o olejku na porost włosów Babuszki Agafii, który ma mi pomóc zapuścić włosy niczym u Roszpunki. Chcecie wiedzieć, czy warto zainwestować w tę buteleczkę wypełnioną przeróżnymi olejkami prosto z Rosji? Zapraszam do lektury!
Cena: 22,14zł/250ml na Skarby Syberii KLIK
 Moja opinia: Kiedy pierwszy raz zobaczyłam tę buteleczkę, pomyślałam że oleju wystarczy mi chyba do końca życia. Może troszkę przesadziłam, ale faktycznie produkt jest wydajny (jak to olej) i przez 2 miesiące stosowania za przed każdym myciem (no dobra, czasem się zapomniało) nie zużyłam nawet połowy. Producent sugeruje nakładanie oleju na ciepło i to właśnie robię. Odradzam podgrzewanie go w mikrofalówce, bo wiadomo że nie działa ona korzystnie na produkty. Ja wlewam odpowiednią ilość do malutkiej miseczki i kładę ją na kubek w którym parzę herbatę. Olej bardzo szybko nagrzewa się od herbaty i nie muszę kombinować. Produkt wcieram w skórę głowy wykonując przy tym masaż, a resztę nanoszę na włosy na długości. Podczas aplikacji zawsze unosi się śliczny zapach i to w tym olejku uwielbiam! Nie śmierdzi tak jak większość tego typu produktów, a słodko pachnie ziołami i miętą. 
Na włosach trzymam go ok godziny, a później myję i nakładam odżywkę jak zwykle. Na długości trudno zauważyć u mnie jakieś efekty, skoro i tak stosuję odżywki, ale wydaje mi się że włosy stały się jeszcze gładsze.  Do tego końcówki od dłuższego czasu są w świetnym stanie i już się nie łamią ani nie rozdwajają. Tak trzymać.
Zapewne jesteście ciekawe jak z tym porostem włosów i już Wam odpowiadam - tak, rosną szybciej. Nie jest to duża różnica, ani efekt WOW, a na efekty musiałam poczekać ponad miesiąc, ale odrosty pojawiają się teraz zauważalnie szybciej, I to mnie cieszy! Nie spodziewajcie się cudów, na prawdę. Nie będę tutaj kłamała, że suną mi 4 cm miesięcznie, bo tak nie jest. Jednak widzę spory napływ nowych, malutkich włosów i na głowie robi się gęściej. Nie mierzę porostu, więc nie podam Wam dokładnych danych, ale wydaje mi się że w ciągu ostatniego miesiąca przybył mi około centymetr więcej niż zwykle. Z początkiem lutego rozpoczyna się akcja "Zapuśćmy się na wiosnę" (KLIK), w której biorę udział i wtedy będę dokonywała pomiarów, a jakoś w kwietniu poinformuję Was o postępach. Przez cały czas planuję stosować właśnie ten olejek i myślę, że będę w stanie zaspokoić Waszą i swoją ciekawość w kwestii dokładnych numerków.:)
 Buteleczka jest wygodna w obsłudze, ale ma jeden mankament - ziarenka, które widać w słupku na środku. Niestety wydostają się one wraz z olejkiem i przez to opakowanie nie jest tak praktyczne jak mogłoby być. 
 Moja ocena: 5/5 Zapach, działanie i mega wydajność - jestem na tak!

wtorek, 27 stycznia 2015

URIAGE XEMOSE Olejek do mycia twarzy i ciała

Hej Kochani! Dziś będzie o produkcie, który nie jest przeznaczony stricte do mojego rodzaju skóry, ale postanowiłam go przetestować. Po części z ciekawości - nigdy wcześniej nie miałam olejku do mycia ciała! - a po części dlatego, że po prostu sam wpadł w moje ręce, a produktów do mycia ciała nigdy zbyt wiele. Chcecie wiedzieć czy zdecyduję się na kolejne opakowanie? Czytajcie dalej!:)
 Cena: ok 36-40zł/400ml
 Moja opinia: Na składach za bardzo się nie znam, ale gdzieś na końcu przewija się olej palmowy, którego staram się unikać. Jeśli chcecie wiedzieć dlaczego, to zapraszam na bloga Jaskółki, KLIK. Nie wiem czy w tym przypadku jest się czym przejmować, ale lepiej dmuchać na zimne. Dajcie znać co o tym myślicie. :)
 Jeśli chodzi o właściwości kosmetyku, to muszę przyznać że wszystko zgadza się z opisem producenta. Produkt faktycznie delikatnie (ale skutecznie) myje skórę i pozostawia na niej lekki film. Po osuszeniu ręcznikiem ten film jest mało wyczuwalny, ale u mnie nie jest już konieczne używanie balsamu Ja jednak nie mam przesuszonej skóry (a min. do takiej właśnie przeznaczony jest olejek) i podejrzewam, że jej posiadaczki będą zmuszone dodatkowo zaaplikować balsam. Jak już pisałam, to mój pierwszy olejek do mycia ciała i nie do końca wiedziałam czego się spodziewać. Zaskoczył mnie fakt, że ten olejek się pieni (słabo ale zawsze coś), jednak w składzie mamy SLS, więc nie ma się co dziwić. 
Produkt ma raczej słabą wydajność, ale jest miły w użyciu i niektórym z Nas może pomóc zaoszczędzić trochę czasu, który normalnie przeznaczyłybyśmy na balsamowanie ciała. Jego zapach jest dość specyficzny i może odrzucać. To zapach typowy dla olejów, niezbyt przyjemny, ale znośmy. Ja po kilku użyciach przestałam go zauważać.
Można stosować go zarówno do mycia ciała, jak i twarzy. Z twarzą wolałam nie ryzykować, ale w myciu ciała spisał się całkiem dobrze!
Moja ocena: Trudno ocenić produkt, który nie był przeznaczony dla mojego rodzaju skóry, ale dla mnie to będzie mocne 4/5

sobota, 24 stycznia 2015

Planeta Organica - Balsam Marokanski - do wszystkich rodzajow wlosow

Od producenta: Zadbane włosy odwdzięczą się cudownym blaskiem i mocą przyciągania spojrzeń. Jednak ważne jest, by pielęgnować je we właściwy sposób. Współczesne kosmetyki zawierają sporo substancji chemicznych, mogących wywołać uczucie podrażnienia. Dlatego warto sięgać po produkty oparte o tradycyjne receptury, wykorzystujące to, co najlepsze z natury. Taki też jest Planeta Organica - Balsam Marokański - do wszystkich rodzajów włosów, z dodatkiem oleju arganowego.

Składnik ten od wieków jest uznawany za specyfik o cudownym działaniu. Bywa nazywany marokańskim złotem, że względu na swe niezwykłe właściwości. Przede wszystkim efektywnie zwalcza on wolne rodniki, ze względu na wysoki poziom antyoksydantów. Tym samym przyspiesza regenerację komórek, a dodatkowo chroni włosy przed skutkami narażenia ich na różne czynniki środowiskowe, w tym promieniowanie UV.

Dodatek organicznego ekstraktu z mięty pozwala wzmocnić włosy. Wartościowe substancje, w tym witaminy C i P, karoten, sole mineralne przyspieszają wzrost włosów oraz zapobiegają ich wypadaniu. Z kolei organiczna oliwa z oliwek, reguluje pracę gruczołów łojowych, dzięki temu, że dostarcza skórze głowy cennych aktywnych składników, w tym aminokwasów, białek i antyseptyków.
Skład: Aqua with infusions of Argania Spinosa Kernel Oil, Organic Mentha Piperita (Peppermint) Leaf Extract, Rosa Damascena Flower Extract, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Flower Extract, Eucalyptus Globulus Leaf Oil, Organic Olea Europaea (Olive) Fruit Oil, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Behentrimonium Chloride, Cetrymonium Chloride, Quaternium-87, Hydroxyethylcellulose, Cetrimonium Bromide, Benzyl Alcohol, Sorbic Acid, Benzoic Acid, Citric Acid, Parfum.
Cena: 18,50zł / 280ml

Moja opinia: Po tym, jak Marokański szampon do włosów Planeta Organica (pisałam o nim TUTAJ) chwycił mnie za serce, po prostu musiałam sprawić sobie balsam do kompletu. Chyba nikogo nie zdziwię, jak napiszę że balsam okazał się równie dobry i równie świetnie pachnie?:)
Po pierwsze: zapach! Pachnie orientalnie, zmysłowo, dość słodko i trochę męsko, ale nie tak bardzo jak wersja z Aleppo. Do tego utrzymuje się na włosach do następnego mycia, więc nic tylko się zakochać.:)
Następna sprawa to działanie, a tutaj również będą leciały pochwały. Wystarczy kilka minut na włosach, a one już dostają tego, czego im potrzeba - są wygładzone, łatwo się rozczesują i są błyszczące. Do tego oczywiście odpowiednia dawka nawilżenia i włosy są baardzo mięciutkie. Brakuje mi troszkę dociążenia, ale puchu też nie ma, więc jestem w stanie mu to wybaczyć.
Niestety nie nadaje się do co dzienniego używania na całej długości włosów, bo może przyspieszyć ich przetłuszczanie, dlatego ja najczęściej aplikuję go od połowy długości.
Z mniej istotnych rzeczy, możecie spodziewać się: przyjemnej, dość gęstej konsystencji typowej dla balsamów tej marki, ciemnego szarawego koloru i przeciętnej wydajności.
Moja ocena: 5-/5 Mały minusik, bo ten z Aleppo spisał się jeszcze lepiej :)

czwartek, 22 stycznia 2015

Wyniki rozdania z miodowym mydłem Agafii

Hej kochane! Kolejny konkurs na moim blogu dobiegł końca, więc pora na ogłoszenie wyników! 
Tym razem wylosowana została...
Gratuluję! Zaraz wyślę do Ciebie maila! 
Te z Was, które brały udział w tym samym rozdaniu na facebooku, zapraszam do zerknięcia na fanpage bloga.
 I tam jedna szczęściara wygrała to mydełko.:)
Pozdrawiam i zapraszam do kolejnego konkursu:
Do wygrania wybrana bransoletka, a dochody z nagród zostają przeznaczone na szczytne cele!

wtorek, 20 stycznia 2015

Mydło miodowe Agafii do ciała i włosów


Hej kochani! Dziś będzie o produkcie, który można było wygrać w moim konkursie, mianowicie o kuszącym miodowym mydle. Konkurs wczoraj się zakończył, a lada dzień pochwalę się kto wygrał. Dziś zapraszam na przedsmak tego, co niebawem trafi w ręce dwóch moich czytelniczek (lub czytelników!).
 Cena: ok 16zł. Ja zakupiłam mydełka na Skarbach Syberii za niecałe 15zł i wciąż można je dostać w tej cenie, KLIK.
Powyżej jeszcze nieużywane mydełko, przypomina miodek!<3
 Moja opinia: Miodowe mydło to jeden z ciekawszych kosmetyków, jakich było mi dane używać. Jego konsystencja jest taka jak w przypadku czarnych mydeł – jest ciągnące i gęste. Do tego jest bardzo wydajne, wystarczy niewielką ilość rozetrzeć w dłoniach by umyć włosy lub ciało, a przy tym zawsze możemy cieszyć się gęstą, puszystą pianą w sporych ilościach. Zapach mydła jest typowo miodowy – wiem, że nie każdy lubi zapach miodu, ale dla mnie jest super! 
Opakowanie to zwyczajny plastikowy słoiczek, co mi bardzo odpowiada, bo produkt można wygrzebać do samego końca. Opakowanie dodatkowo posiadało osłonkę, chroniącą nakrętkę przed ubrudzeniem.
Przejdźmy jednak do działania – bo to ono zawsze interesuje Nas najbardziej. Jeśli chodzi o mycie ciała, miodowe mydło spisuje się świetnie. Bardzo przyjemnie rozsmarowuje się na ciele, otula je i delikatnie, ale dokładnie oczyszcza. Miodowy zapach jest wtedy bardzo dobrze wyczuwalny, a piana umila kąpiel.
Mnie najbardziej ciekawiło jego działanie na włosy. Na jednym z blogów wyczytałam, że działa lekko nawilżająco, opis na etykiecie to potwierdza i to dlatego je zakupiłam. Niestety troszkę się rozczarowałam– nie odżywia i nie nawilża, a jeśli już to w niewielkim stopniu. Mimo wszystko je lubię, w końcu od nawilżania i odżywiania są... odżywki.
Poza tym produkt myje czuprynę bardzo dobrze i radzi sobie nawet ze zmyciem olejów. Po takim oczyszczeniu włosy aż skrzypią, ale nie są wysuszone. Konieczne jednak jest użycie odżywki, lub maski, bo inaczej z rozczesaniem może być kłopot i to spory! Niestety mam z nim jeszcze jeden problem – przy codziennym używaniu przesusza mi skórę głowy. Nie wiem czemu tak się dzieje, bo skóra ciała i włosy nie cierpią w ten sposób, ale mój skalp po prostu go nie polubił. Nie jest jednak najgorzej, bo z powodzeniem mogę używać go co drugie lub trzecie mycie. Wtedy efektów ubocznych brak, a włosy są ślicznie uniesione u nasady (co u mnie jest naprawdę sporym osiągnięciem) i ładnie się układają.
Powyżej mydło już w użyciu.
Moja ocena: 4/5 Nie podoba mi się jak mydło zadziałało na skórę głowy przy częstym używaniu, ale wygląda na to, że innym osobom się to nie przytrafiło. Poza tym mankamentem jest świetne i bardzo wydajne!

Miałyście? Lubicie? A może chcecie polecić mi inny ciekawy produkt będący alternatywą dla zwykłego szamponu?? Piszcie koniecznie!:)

czwartek, 15 stycznia 2015

TAG: 11 wlosowych pytan, kompromitujace zdjęcia i Liebster Blog Award

Włosowy tag zobaczyłam na www.wlosynaemigracji.blogspot.com, czyli moim ulubionym blogu prowadzonym przez włosomaniaczkę Ewę. Ewa nie nominowała nikogo konkretnego, więc zachęcam Was do odpowiedzi jeśli tylko macie ochotę.:)

Polecam jej bloga, a sama z chęcią przechodzę do odpowiedzi na pytania, bo tagów u mnie dawno nie było, a ten wydaje się być całkiem kuszący!

Dodatkowo w celu urozmaicenia dodałam tutaj zdjęcia z różnymi włosowymi szaleństwami na różnych etapach mojego życia - będzie zabawnie.

 Jako dziecko miałam mega długie włosy, potem zaczęły się eksperymenty! - i era selfie...
Tragedia :D Ale chyba każdy ma jakieś zdjęcia których się wstydzi, co? haha:)
 No dobra, to akurat peruka ;>
1. Jaki jest Twoj wlosowy cel?
Nie mam dobrze sprecyzowanego celu - po prostu chcę zapuścić włosy, żeby na swój ślub mieć dużo możliwości w kwestii fryzur, a potem CIACH! Marzy mi się bob.:)
2. Co w codziennym obchodzeniu sie z Twoimi wlosami sprawia Ci najwiecej trudnosci?
Uniesienie włosów u nasady - koszmar! Moje włosy zawsze są ulizane i nieposłuszne.:(
3. Czy osiagnelas juz swoj maly (badz duzy), sukces wlosowy, a jesli tak, to jaki?
O tak, w końcu zeszłam z cieniowania! Jakiś czas temu pozbyłam się ok 15 cm włosów żeby je wszystkie wyrównać i to był strzał w 10-tkę!
4. Czy Twoi bliscy wspieraja Cie we wlosowej manii, czy wrecz przeciwnie ;)?
Raczej tak, chociaż tata podkrada mi szampony i odżywki, haha.;)
5. Dlugosc idealna to dla Ciebie...
Jestem niezdecydowana i podobają mi się zarówno krótkie fryzurki typu bob, jak i długie, zadbane włosy do pasa. Chciałabym każdego dnia mieć zupełnie inne włosy <3
6. Ulubiony domowy produkt (badz nie, jesli nie lubisz dodatkow kuchennych ;)), lub polprodukt sklepowy, ktory wykorzystujesz w pielegnacji wlosow.
Nie używam dodatków kuchennych do pielęgnacji włosów, bo po prostu jestem zbyt leniwa. Jeśli chodzi i półprodukty to chyba tylko oleje, najlepiej wspominam olej jojoba.
7. W jakim stanie sa Twoje koncowki?
W świetnym, serio.:)
8. Czy wciaz uzywasz “zakazanych” wlosowych rzeczy ;)?
Nie wydaje mi się.:D Moje szampony i odżywki raczej mają dobre składy, nie używam żadnych silikonowych produktów, zrezygnowałam z suszarki, a lokówka i prostownica wychodzą na światło dzienne tylko od święta.
9. Najlepszy kosmetyk w pielegnacji Twoich wlosow to...
Szampon i balsam Aleppo od Planeta Organica - moja kosmetyczna miłość wszech czasów. Ich recenzje pisałam, więc możecie zerknąć - szampon KLIK, balsam KLIK.
10. Czy Twoja skora glowy nie przysparza Ci problemow?
Na całe szczęście żadnych!
11. Czy wlosomania w jakims stopniu zmienila Twoje zycie (oczywiscie, poza tym finansowym ;))?
Oj tak. Oprócz tego, że zmieniła moje nawyki (np. zamiast ręcznika do osuszania włosów używam bawełnianej koszulki), co w oczach niektórych ludzi budzi zdziwienie, to jeszcze zauważyłam że coraz częściej zwracam uwagę na kondycję włosów innych osób.

KONIEC

Najnowsze zdjęcie, szkoda że taka jakość.
Do Liebstera zostałam nominowana przez Meg z bloga www.petitabonita.blogspot.com. Dziękuję! Rzadko odpowiadam na takie nominacje, ale przy okazji pisania poprzedniego tagu, czemu nie?:) Poza tym jak zauważyłam, kilka pytań również dotyczy włosów więc nie wypłyniemy tak daleko poza temat.


1. Jak długo zapuszczasz już włosy?
Chyba ze 2 lata, ale jak wspominałam, jakiś czas temu sporo włosów obcięłam, więc zaczynam od nowa!:)
2. Który olej do olejowania lubisz najbardziej?
Jojoba, ale szczerze mówiąc (pisząc) najbardziej lubię mieszać ze sobą różne olejki.
3. Najlepsze wspomnienie z dzieciństwa?
Zawsze najlepiej wspominam wczasy nad morzem.
4. Jaki przedmiot w szkole lubisz/ lubiłaś najbardziej?
Teraz mam wrażenie, że każdy przedmiot jest tym najgorszym, haha. Ale lubię to, co studiuję.:) Dawniej lubiłam historię i biologię.
5. Jaki kraj chciałabyś zwiedzić?
Łatwiej by było napisać jakiego nie chciałabym zwiedzić, haha! Marzę o podróży dookoła świata! Najrealniejszymi celami na dzień dzisiejszy są Anglia, Hiszpania, Meksyk.:)
6. Ulubiona część garderoby?
Koszule i swetry.<3
7. Co lubisz w sobie najbardziej?
Trudne pytanie! Mooże to, że potrafię się cieszyć z małych rzeczy, jak lakier do paznokci,  nowa książka lub dobre ciastko? Nie łatwo jest pisać o sobie.:)
8. Jakie cechy charakteru miałby twój wymarzony partner?
Już go znalazłam - ma poczucie humoru, jest pracowity i bardzo o mnie dba. 
9. Ulubiona księżniczka Disneya? :)
Nie mam, nie bardzo je pamiętam :(
10. Jakie książki lubisz czytać?
Najczęściej sięgam po thrillery. Generalnie czytam wszystkie książki które mnie wciągną, np. uwielbiam wszystkie części Harry'ego Pottera, a obecnie wkręciłam się w "The Great Gatsby".
11. Twój hit kosmetyczny?
Zawsze mam problem z tym pytaniem i chyba zawsze odpowiadam inaczej, haha! Po przeczytaniu pytania pierwszą myślą była pomadka nawilżająca Chanel, więc niech będzie ona. :) Pisałam na jej temat TUTAJ.


To już koniec pytań! Sama nie nominuję nikogo, ale jeśli macie ochotę to zapraszam do odpowiedzi zarówno na blogach, jak i w komentarzu. Chętnie dowiem się o Was czegoś więcej!:) 

wtorek, 13 stycznia 2015

Nowosci grudniowo - styczniowe, czyli szalenstwo prezentowo-zakupowe :)

Hej Kochane! U większości z Was tego typu posty już się pojawiły, a ja jak zwykle spóźniona! Dziś będzie jeszcze odrobinę świątecznie, a także pokażę Wam co sprawiłam sobie w ostatnich miesiącach, jeśli jesteście ciekawe to serdecznie zapraszam. :)
Pierwsze zdobycze to trzy bransoletki Yes. Przed Świętami w Intermarche można było otrzymać je zbierając naklejki przy zakupach, wspólnie z rodziną udało nam się dozbierać na cały komplet!<3
Świeczkę o cynamonowym zapachu (pomarańczy tam za bardzo nie czuć) kupiłam za jakieś 6zł w Auchan. Pachnie bardzo intensywnie i bardzo przyjemnie, wystarczy zapalić ją na 30 min by cieszyć się zapachem na długo.:)
Zaopatrzyłam się też w świąteczne ciuszki. Koszulka z kociakiem to również łup z Auchan, Do rudych kotów mam słabość, bo mój domowy pupil jest własnie rudy. <3
 A w Pepco wpadły mi w oko wzorzyste legginsy.:)
 Komplet przesłodkiej dwustronnej pościeli to jeden z prezentów świątecznych (od mojej mamy <3). Cieszę się, że w tym roku niektórzy pomyśleli przyszłościowo i kupili prezenty, które będziemy mogli z moim narzeczonym dzielić kiedy przyjdzie pora na wspólne zamieszkanie.:)

niedziela, 11 stycznia 2015

Konkurs urodowo-charytatywny - wygrywaj i pomagaj

Hej kochane! Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy zainspirowała mnie i Paulinę (www.loveandvanillascent.blogspot.com) do pomocy innym, a wynikiem tego jest dzisiejszy konkurs/rozdanie, który razem organizujemy! Idea jest niecodzienna, ponieważ dochód z nagród wspiera szczytne cele, a zatem wygrywając - pomagamy! Wszystkie nagrody pochodzą ze sklepiku Przyjaciół Polskiej Akcji Humanitarnej (PAH - KLIK), a są nimi śliczne bransoletki. 



Rozdanie odbywa się równocześnie na blogu Pauliny i na moim. Zwycięzców będzie dwóch, jeden zostanie wyłoniony ze zgłoszeń pod tym postem, a drugiego wylosuje Paulina, zgłoszenia TUTAJ. Konkurs trwa do 1 lutego!

Co trzeba zrobić aby wziąć udział w rozdaniu?
1. Obserwować mojego bloga, oraz bloga Pauliny (KLIK)
2. Kliknąć w brzuszek PAJACYKA (KLIK) - tego nie sprawdzimy, więc pozostawiamy tą kwestię Waszemu sumieniu :)
3. Wybrać dla siebie jedną z poniższych bransoletek (należy podać również kolor, ale ich dostępność często się zmienia, więc ewentualne szczegóły będziemy dogadywać później)
4. Podać swój adres e-mail abyśmy mogły skontaktować się ze zwycięzcą
5. Dodać baner rozdania w pasku bocznym swojego bloga (opcjonalnie, +3 losy)
6. Polubić nasze Fanpage na facebooku KLIK, KLIK (opcjonalnie, +2 losy)

Nagrody (do wyboru):
1. Zaprojektowana w pracowni Lemoniq sznureczkowa bransoletka została ozdobiona pastelowymi koralikami i metalowymi zawieszkami w kształcie czterolistnej koniczynki oraz serca PAH. Jest dostępna w dwóch odcieniach: ciemny beż i jasny beż. Bransoletka w stylu hippie będzie świetnym uzupełnieniem do letnich sukienek i szortów. Jej długość wynosi maksymalnie 24 cm i jest regulowana supełkami.
Wszystkie metalowe elementy pokryte są srebrem o próbie 999. Bransoletka jest antyalergiczna i nie zawiera niklu. Elementy użyte do jej wyprodukowania pochodzą z Unii Europejskiej, a sama bransoletka została zaprojektowana i wykonana w Polsce.
Dochód ze sprzedaży bransoletki zasila fundusz pomocy humanitarnej. Dziękujemy!

2. Na silikonowym sznureczku, przywieszona jest figurka Pajacyka. Zawieszka pokryta jest srebrem o próbie 999, nie zawiera niklu. Sznureczek ma długość 22 cm, a szerokość bransoletki można regulować.
Projekt: Lemoniq
Dochód ze sprzedaży bransoletek przeznaczony jest na dożywianie dzieci w ramach programu Pajacyk.

piątek, 9 stycznia 2015

Mydło czarne Nacomi - peeling enzymatyczny i dogłębne oczyszczenie

Hej kochane! Zaraz jadę na uczelnię i czeka mnie dziś baaardzo trudny egzamin, więc trzymajcie za mnie kciuki!
Tymczasem zapraszam Was na recenzję czegoś fajnego :)
Od producenta: Mydło czarne produkowane jest ze zmiażdżonych oliwek i wody w Maroku. Działa jak peeling enzymatyczny. Złuszcza i oczyszcza skórę. Idealnie przygotowuje twarz i ciało do dalszej pielęgnacji. Polecany do stosowania przed zabiegami.
Sposób użycia: Należy nabrać odrobinę mydła suchymi rękami a następnie zmydlić w dłoniach. Nałożyć cienką warstwę i odczekać około 10 minut. Na koniec wszystko zmyć wodą.
Skład:Skład: Aqua, Potassium Olivate.
Cena: Ja kupiłam mydełko w Zielonej Mydlarni (Katowice, ul.Wawelska 2) za 19,00zł/100g
Moja opinia: Mydło otrzymujemy niewielkim słoiczku z osłoną, która chroni wieczko przed ubrudzeniem. Ja wyrzuciłam ją po pierwszym użyciu, bo była trudna do zdjęcia i nie była mi potrzebna - produkt jest na tyle gęsty, że nigdzie się nie przemieszcza.
Samo mydło jest bardzo blade, jak na swoją nazwę, ale pod względem konsystencji wypada tak jak inne produkty tego typu - jest gęste i ciągnące, ale też bardzo wydajne.
Cechuje je specyficzny zapach, który mi w ogóle nie przeszkadza, a z czasem nawet go polubiłam, bo kojarzy mi się z przyjemnym rytuałem nakładania peelingu, wieczorną chwilą dla siebie, a także z naturą - sama przyjemność.:) Czytałam jednak opinie, że niektóre dziewczyny są jego zapachem tak obrzydzone, że nie są w stanie używać tego specyfiku, więc zdecydowanie warto powąchać przed zakupem. 
Przejdźmy jednak do tego, jak mydło spisuje się w akcji - w końcu to jest najważniejsze! Ja używam go tak jak zaleca producent - jako peelingu enzymatycznego. Nakładam zgodnie z zaleceniami producenta, czyli suchymi dłońmi. Nie radzę pakować do słoiczka mokrych łapek, bo taki produkt może przez to mieć krótszą żywotność.
Po chwili rozcierania produktu w dłoniach, pojawia się piana i można nałożyć go na twarz. Producent zaleca trzymanie go na twarzy ok 10 minut, ja jednak radzę zacząć od 5 minut, bo na początku pojawiło się u mnie zaczerwienienie, produkt działa dość silnie. Za każdym razem wydłużałam ten czas i skóra reagowała na niego dużo lepiej. Później wystarczy zmyć produkt za pomocą wody (bardzo ładnie się wtedy pieni) i gotowe!
Jakie są efekty? Dobrze oczyszczona cera, która jest o wiele gładsza niż przed zabiegiem. Ponadto skóra dużo lepiej chłonie wszelkie kremy i olejki. Ja zawsze wykonuję taki zabieg wieczorem, później nakładam na buzię ulubiony olejek (obecnie z witaminą C - pisałam o nim TUTAJ), a rano cera jest promienna i gładka. Świetny sposób na pozbycie się suchych skórek.
Moja ocena: 5/5 Bardzo wydajny i skuteczny produkt, polecam. :)

Jakie czarne mydła Wy znacie i polecacie? Piszcie koniecznie, chętnie sama wypróbuję kiedy skończę ten słoiczek!:)

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Masło Shea nierafinowane od Blisko Natury

Od producenta:
Właściwości:
  • mocno nawilżające i natłuszczające
  • uzupełniające w skórze niedobory witamin
  • wygładzające
  • przeciwzmarszczkowe
  • nie alergizuje
  • posiada naturalny filtr słoneczny
  • masło jadalne - szeroko stosowane w Afryce
 Cena: na bliskonatury.pl 50g/5,99zł;  100g/7,99zł;  1kg/59,99zł KILK
Moja opinia: Masło Shea to produkt bardzo znany, ale uważam, że wciąż warto o nim pisać. Jakiś czas temu używałam masła rafinowanego (Zrób Sobie Krem - recenzja TUTAJ) i moje wrażenia były pozytywne, ale czegoś mi w nim brakowało. Tamto masło miało dziwną piaskowatą konsystencję, co utrudniało aplikację. To jest inne - nierafinowane, więc nieoczyszczone. Ma gładką konsystencję (żadnych drobinek, nic z tych rzeczy), ale jest dość twarde, więc zazwyczaj przed użyciem kładę słoiczek na kaloryferze, żeby trochę się stopiło. Jeśli akurat nie mam takiej możliwości, to wyjmuję kawałek i stosuję jak balsam w kostce, bo dość szybko rozpuszcza się pod wpływem ciepła ciała.
Co jeszcze różni je od tego rafinowanego? Przede wszystkim zapach. Tutaj jest bardziej intensywny i utrzymuje się na skórze. Trochę orzechowy, bardzo specyficzny. Jest niezbyt przyjemny, ale nie odrzuca.

Pod względem działania na razie większej różnicy nie widzę - mam wrażenie, że to jeszcze lepiej spisuje się w pielęgnacji stóp niż rafinowane, ale może sobie po prostu wmawiam. Stopy reagują na nie rewelacyjnie, momentalnie są zmiękczone.

Jako balsam do ciała masło nawilża i natłuszcza skórę. Jest bogate w witaminy A i E oraz witaminę F, która pozwala rozluźnić mięśnie. Ma też niewielki naturalny filtr słoneczny. Jako że jest to produkt tłusty, nie każda z Was będzie miała ochotę go używać. Ja sama na co dzień nie lubię smarowideł, które zostawiają tłusty film na skórze, ale co jakiś czas na noc -zwłaszcza zimą- jestem na tak!:) Rano po tłustej warstewce nie ma już śladu, a skóra jest odpowiednio wypielęgnowana i promienna. 
Moim zdaniem nie ma nic lepszego niż takie masełko do skóry przesuszonej, podrażnionej lub po depilacji. A świadomość, że nie wpakowuję w siebie chemii jest bardzo miła.

Zdarzało mi się stosować je do olejowania włosów i spisało się świetnie dociążając i nawilżając włosy, ale to już trzeba przetestować na sobie. U niektórych może spisać się lepiej niż niejedna maska, u innych zaś wcale się nie sprawdzi. Zaleca się używanie go na włosy przesuszone, kręcone i łamliwe, ale uwaga - zmywanie może sprawić trudność.:)

Podsumowując to masełko nie różni się jakoś bardzo od wersji nierafinowanej, ale moim zdaniem wygrywa pojedynek i zasługuje na piątkę. Sam fakt, że nie jest oczyszczane mnie przekonuje, chociaż nie zawsze rafinacja jest czymś złym.  

A Wy miałyście już styczność z masłem Shea? Po jakie sięgacie najchętniej?

sobota, 3 stycznia 2015

100% Naturalne mydło z Dziegciem - śmierdzielek na problemy skórne

Wiem, że wiele z Was z niechęcią zapatruje się na używanie mydeł w kostce do oczyszczania twarzy, ale ja od kiedy zaczęłam swoją przygodę z Mydlarnią Powrót do Natury, a dokładniej czarnym mydłem z błotem z Morza Martwego, bardzo zaprzyjaźniłam się z taką formą. Jak większość blogerek urodowych, również i ja dostałam cały zestaw mydełek powyższej mydlarni, jednak nie zauważyłam żeby ktokolwiek otrzymał to z dziegciem. Z ciekawości zakupiłam je sama i podejrzewam, że powodem, dla którego nie zostało Nam ono wysłane jest zapewne jest jego specyficzny zapach, a raczej smród, który zapewne skreśliłby go w oczach wielu potencjalnych testerek. Chcecie wiedzieć, co cechuje to mydełko oprócz smrodu przypominającego obuwie kupione u Chińczyka w połączeniu z wędzonką? Zapraszam do dalszej części posta!
Moja opinia: Skoro kwestię zapachu mamy już za sobą, a skład, opis producenta i wygląd samego produktu zostały zaprezentowane na zdjęciach, przejdę od razu do działania i moich wrażeń z aplikacji.
Przede wszystkim mydełko dobrze się pieni i całkiem dobrze oczyszcza skórę. Niestety nie robi tego tak świetnie, jak jego poprzednik - czarne mydełko z błotem z Morza Martwego, ale jest dobrze. 
Spodziewałam się, że ten produkt będzie świetnym sposobem na poprawę wyglądu mojej cery i jak obiecuje producent, na szybsze gojenie się małych ranek. Niestety nie nastąpiła żadna z tych rzeczy, a kończę już swoją kostkę specyfiku i wystarczyła mi na długo. Mydło po prostu dobrze myje i nic więcej, a szkoda. 
Wracając do zapachu - po jakimś czasie wietrzeje on ze skóry i nawet można się do niego przyzwyczaić, ale nie uważam żeby ten produkt był wart poświęcenia.
Sama z podkulonym ogonem wróciłam do czarnego ulubieńca i to jego Wam polecam. Powyższą kosteczkę dziwoląga zużyję do końca, ale tęsknić za nim nie będę!

Moja ocena: 3-/5 Poza nosem niczego nie krzywdzi, ale nie polecam.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
o mnie
Moje zdjęcie
Witam! Jestem studentką filologii angielskiej, w wolnym czasie lubię czytać blogi o tematyce związanej z kosmetykami i wizażem jak i sama tworzyć swoje recenzje, stąd pomysł na założenie bloga. Postaram się by blog nie ograniczał się do tematyki kosmetyków, a dotyczył również innych dziedzin życia. Zapraszam do zaglądania tu częściej i obserwowania jak blog się rozwija!:)