Hej! Zauważyłam, że w przypadku kosmetyków Colyfine producent zawsze obiecuje bardzo wiele. W przypadku maski co włosów Colyfine Repair Complex obietnice te nie do końca zostały spełnione, jak było w przypadku kolagenu do twarzy? Zobaczcie same. :)
Colyfine, Kolagen Green Tea
Jest pierwszym polskim rybim kolagenem wytworzonym na bazie naparu z zielonej herbaty. Oprócz aktywnych biologicznie peptydów zawiera witaminy A, B, B2, C, E, K oraz wiele minerałów i mikroelementów. Posiada właściwości antyoksydacyjne, zmniejsza stres oksydacyjny.
Produkt dedykowany jest dla kobiet z problemami skóry o wysokich wymaganiach wobec kosmetyków pielęgnujących i skutecznie odsuwających w czasie procesy powstawania zmarszczek.
Stosowanie: Na mokrą skórę twarzy, szyi i dekoltu rano i wieczorem
Cena: 129,99zł/30ml - dostępny w Hebe i na stronie Colyfine.
Produkt przychodzi solidnie zapakowany
Moja opinia po dwóch miesiącach stosowania:
Na początek rozliczmy producenta z obietnic:
-silne nawilżenie skóry - nie zauważyłam absolutnie żadnego nawilżenia
-silne wygładzenie skóry - tak, dodatkowo zaraz po wchłonięciu skóra jest napięta
-koi skórę - nie
-zmniejsza stres oksydacyjny - nie mam pojęcia
-zmniejsza alergię, stany zapalne, trądzik różowaty i wiele innych problemów skórnych - w przypadku moich problemów skórnych na pewno nie zrobił nic złego, poprawa stanu skóry była niewielka
-działanie natychmiastowe przy oparzeniach słonecznych lub gwałtownym wysuszeniu dermy z innych przyczyn - niestety to pic na wodę
Produkt ma konsystencję pomiędzy kremem, a żelem, ładnie się wchłania. Wystarcza jedna pompka na pokrycie twarzy i szyi, więc jest bardzo wydajny. Ma nieprzyjemny zapach, ale na szczęście szybko się ulatnia. Niestety nawilżenie jest zerowe, więc ok 5 minut po nałożeniu kolagenu warto zaaplikować krem nawilżający. Po dłuższym używaniu kolagenu zauważyłam, że tworzy on niewidoczną barierę na mojej skórze i zarówno kremy jak i olejki nie najlepiej się po nim wchłaniają. Działanie mimo wszystko nawet mi się podobało, bo po nałożeniu skóra napina się i zmarszczki mniej widoczne, skóra była gładka i podkład dobrze się nakładał.
Niestety stało się coś, co sprawiło, że kosmetyk najprawdopodobniej stracił swoje właściwości, a ja nie wrócę do niego jak już mi się skończy... Wszystkiemu winne jest przechowywanie.
Przechowywanie: Rygorystycznie przestrzegać zasady nie dopuszczenia do przekroczenia temperatury otoczenia 26 stopni Celsjusza. Żel kolagenowy ulega w tej temperaturze bezpowrotnej denaturacji i traci swoje najcenniejsze właściwości. Temperatury ujemne mogą spowodować rozprężenie hydratu kolagenu i pęknięcie butelki. Nie zaleca się także przechowywania kolagenu w lodówce, gdzie temperatura spada poniżej 5 stopni Celsjusza, gdyż zbyt wychłodzony gorzej rozsmarowuje się i wolniej wchłania. Temperatury idealne do przechowywania to 5-25 stopni Celsjusza.
Dla mnie to wszystko komplikuje. Przez dwa miesiące spokojnie używałam sobie tego kolagenu i trzymałam go na korytarzu, gdzie zawsze jest chłodno. Niestety skręciłam (złamaną) nogę i nie byłam w stanie skakać o kulach z szklaną buteleczką... Raz zostawiłam buteleczkę w łazience i pech chciał, że wtedy tata wziął kąpiel - w łazience jak w saunie, a kolagen najprawdopodobniej stracił swoje najcenniejsze właściwości.
Chciałam poczekać z recenzją aż minie zalecane 110 dni używania tego produktu, bo tyle ponoć potrzeba, żeby zauważyć prawdziwą poprawę, niestety raczej nie będzie mi to dane. Moim zdaniem producent powinien pomyśleć o trwalszym i bardziej mobilnym opakowaniu. Fajnie by było gdyby ten kolagen był w ampułkach, wtedy można by go przechowywać w lodówce, a przed użyciem łatwo byłoby rozgrzać w dłoniach pojedynczą ampułkę, żeby produkt łatwiej się wchłaniał. Co o tym myślicie? Znacie ten kolagen?
Moja ocena: 2/5 trudno mi go oceniać, skoro nie mogłam używać go przez zalecane 110 dni.
Moja ocena: 2/5 trudno mi go oceniać, skoro nie mogłam używać go przez zalecane 110 dni.